Agnieszka Zalotyńska
Organizacja: Społeczne Archiwum Warszawy
Artystka-archiwistka, dokumentalistka. Absolwentka wiedzy o kulturze na Uniwersytecie Jagiellońskim i sztuki mediów na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W Społecznym Archiwum Warszawy zajmuje się między innymi pozyskiwaniem i opracowywaniem zbiorów. Jedna z bohaterek publikacji „Entuzjaści. Portrety archiwistów społecznych”.
[Wywiad przeprowadzony w sierpniu 2021 roku]
Anna Maryjewska (Centrum Archiwistyki Społecznej): Stowarzyszenie Masław wydało do tej pory trzy mapy dotyczące warszawskich budowli, które prezentowały wartość architektoniczną lub historyczną, a zostały wyburzone lub przekształcone po 1989 roku. Tak dużo ważnych dla stolicy budynków nie przetrwało… Odczuwam smutek, patrząc na zdjęcia zamieszczone na stronie Tu było, tu stało. Czy Waszą misją jest zachowanie w pamięci tego, co było w Warszawie? Czy może zależy Wam bardziej na zwróceniu uwagi ludziom, żeby byli bardziej czuli dla tego miasta i jego historii?
Agnieszka Zalotyńska (Społeczne Archiwum Warszawy prowadzone przez Stowarzyszenie Masław / inicjatywę Tu było, tu stało): Głównym obszarem aktywności Stowarzyszenia Masław i inicjatywy Tu było, tu stało jest działanie w zakresie ochrony i popularyzacji dziedzictwa architektonicznego i krajobrazowego Warszawy. Aktywizujemy mieszkańców poprzez prowadzenie przedsięwzięć edukacyjnych i kulturalnych, w tym cyfrowego Społecznego Archiwum Warszawy. Znajdujące się w nim fotografie łączy obecność architektury i przestrzeni miejskiej, która jest głównym tematem lub tłem – na przykład rodzinnych zdjęć. Często więc utrwalone są zmiany zachodzące w mieście, które jest żywym tworem. Dokumentując, zbierając i systematyzując w archiwum to, co już istnieje w prywatnych zbiorach, tworzymy opowieść o mieście. Podnosimy tym samym świadomość wartości prywatnych zbiorów w dokumentowaniu historii Warszawy. Wspomniane drukowane mapy dokumentujące zmiany w przestrzeni miejskiej zostały wydane przed powstaniem Społecznego Archiwum Warszawy, ostatnia w 2015 roku, i od tego czasu zaszło bardzo dużo zmian.
Ma Pani na koncie wiele wystaw artystycznych. Zajmuje się Pani archiwum społecznym. Jest Pani bardziej artystką czy archiwistką?
Lubię przedstawiać się jako artystka-archiwistka. Główne pola zarówno moich artystycznych, jak i zawodowych działań to mapy i archiwa. To między innymi zainteresowanie mapami zaprowadziło mnie do Stowarzyszenia Masław, z którym stale współpracuję od 2014 roku. Dwa lata później powstało Społeczne Archiwum Warszawy, które mam przyjemność współtworzyć od początku. Pracuję też w Centrum Humanistyki Cyfrowej w Instytucie Badań Literackich PAN. Zaangażowanie w zróżnicowane i interdyscyplinarne projekty pozwala mi zdobywać i pogłębiać wiedzę oraz doświadczenie humanistyczno-artystyczne. Jako artystka w 2019 roku przeprowadziłam autorski projekt „Północ/Południe”.
Na czym polegał ten artystyczno-archiwistyczny projekt?
Odnosił się do historii rodzinnej opartej na tytułowej relacji geograficznej. Z Trójmiastem i Zakopanem, skrajnymi miejscami na mapie Polski, byli związani moi dziadkowie, których nie zdążyłam poznać. Przetworzyłam rodzinne wspomnienia i archiwa pamięci, wpisując indywidualne historie w szerszy kontekst przemian geograficzno-kulturowych. Także plastyczne opracowanie materiałów wizualnych nadało archiwalnym fotografiom nowy kształt. Osią narracyjną całości były wykonane w technice kolażu mapy. Efekty zaprezentowałam na podsumowujących roczne działania wystawach w Muzeum Sopotu i Muzeum Tatrzańskim w Zakopanem, instytucjach, które także wsparły projekt merytorycznie i udostępniły na jego potrzeby swoje archiwa. Korzystałam między innymi z doświadczenia pracy przy Społecznym Archiwum Warszawy, czy w ogóle działań w Tu było, tu stało: prowadzenia kwerend w instytucjach kultury, opisywania fotografii – wiem już, na co zwracać uwagę przy ich identyfikacji. Podobnie jak w Społecznym Archiwum Warszawy, było to działanie na styku mediów analogowych i cyfrowych.
Stowarzyszenie Masław i Tu było, tu stało współpracuje z Muzeum Powstania Warszawskiego, Narodowym Archiwum Cyfrowym i Domem Spotkań z Historią. Na czym polega ta współpraca?
Ma ona różnorodny charakter, zgodny z profilem działalności danej instytucji. W Domu Spotkań z Historią od wielu lat organizujemy rodzinne warsztaty architektoniczne. W 2019 roku odbyła się tam połączona z debatą premiera wydanego przez nas albumu ze zdjęciami ze Społecznego Archiwum Warszawy. Rok wcześniej w Muzeum Powstania Warszawskiego zorganizowaliśmy debatę „Pamięć miasta. Stolica w obiektywach warszawiaków”. W obu miejscach wielokrotnie gościliśmy, jako Stowarzyszenie Masław i inicjatywa Tu było, tu stało, z tematycznymi wykładami, prezentowaliśmy zdjęcia z naszego archiwum. Z Narodowym Archiwum Cyfrowym współpracowaliśmy między innymi przy wspomnianych już mapach, kiedy to korzystaliśmy z zasobów archiwum, prowadziliśmy kwerendy do publikacji. Z działań NAC stale czerpiemy też wiedzę i inspirację w codziennej pracy naszego archiwum.
Działacie już od 10 lat. Niedawno obchodziliście urodziny. Kto przybył na organizowane przez Was przyjęcie?
Frekwencja pozytywnie nas zaskoczyła. Było spore grono osób, które współpracują na co dzień i współpracowały z Tu było, tu stało na przestrzeni tych lat przy organizowanych przez nas wydarzeniach: warsztatach, spacerach, wykładach, debatach czy publikacjach, oraz przedstawiciele instytucji i organizacji, z którymi współpracujemy. Co szczególnie cieszy, byli też uczestnicy naszych wydarzeń i osoby, które przekazały swoje zdjęcia do Społecznego Archiwum Warszawy. Na urodzinach odbyła się także premiera filmu prezentującego nasze działania. Dodatkową atrakcją był tort zrobiony z wuzetki, warszawskiego ciasta, i specjalnie uwarzone piwo „Tu było, tu stało”.
Czy miała Pani okazję poznać ludzi, którzy przysyłają Wam zdjęcia?
Tak, zajmuję się, wraz z innymi osobami z naszego zespołu, pozyskiwaniem zdjęć do archiwum. Często spotykam się z darczyńcami. Prowadzimy archiwum cyfrowe, nie zabieramy odbitek czy negatywów. Jednak nazywanie osób udostępniających nam zdjęcia „darczyńcami” jest formą podziękowania, bo przecież dzielą się oni z nami swoją lub rodzinną historią. Często przekazują do archiwum zdjęcia osoby, które obserwują nasze strony w mediach społecznościowych lub uczestniczą w organizowanych przez nas spacerach miejskich czy innych wydarzeniach. Bardzo cenimy sobie spotkania z darczyńcami. Dla mnie ważne jest też to, że są wśród nich osoby, które do nas wracają. Udostępniają nam zdjęcia, za jakiś czas znów się zgłaszają z kolejnymi fotografiami. Gdy myślimy, że ich zasoby się wyczerpały, darczyńcy odzywają się do nas ponownie. Zdarza się, że namawiają innych członków rodziny, czy znajomych do podzielenia się swoimi zbiorami. Stale też zgłaszają się do nas nowe osoby. To pokazuje, jak nasze archiwum jest potrzebne. Jego podstawą są zdjęcia, ale też nagrywamy wspomnienia, historie dotyczące dawnej Warszawy.
W jakim wieku są Wasi darczyńcy i rozmówcy?
Najliczniejszą grupę stanowią seniorzy. Ale są też ludzie młodzi, którzy nie są autorami zdjęć, a pośredniczą w przekazywaniu rodzinnych fotografii. Choć starsi też nie zawsze są autorami (mowa tu przecież często o zbiorach rodzinnych). Niektórzy są więc rodzinnymi spadkobiercami, opiekunami zbiorów. Niezależnie od wieku, wszyscy mają świadomość ich wartości. Zgłaszają się też osoby w różnym wieku, które dokumentowały zmiany lub po prostu przestrzeń miejską w latach 90. i na początku lat 2000. Zdjęcia z ostatnich kilkunastu lat zyskują na wartości, bo dokumentują miasto, które od tego czasu bardzo się zmieniło.
Czy aby zidentyfikować fotografię, musi się Pani skonsultować z varsavianistą? Czy sama czuje się Pani już jak varsavianistka?
Zarówno pozyskiwanie, jak i opracowywanie zdjęć to praca zespołowa, dzielimy się zadaniami. Całość nadzoruje i nadaje archiwum kierunki rozwoju jego inicjatorka, Patrycja Jastrzębska: prezeska stowarzyszenia Masław i założycielka Tu było, tu stało. Identyfikacją i datowaniem zdjęć zajmuje się Krzysztof Olszak, varsavianista. To on opisuje fotografie. Ma olbrzymią wiedzę o Warszawie. Pochodzi z rodziny mieszkającej w stolicy od ponad stu lat. Często widzi detale, na które zwykły odbiorca nie zwróciłby uwagi. Czasami jest za mało informacji na zdjęciu, żeby od razu wiedzieć, w jakim miejscu zostało zrobione. Zdarza się jednak, że Krzysztof znajduje w innych źródłach podobne zdjęcie i wtedy udaje mu się zidentyfikować lokalizację. Oczywiście mamy sugestie darczyńców, dotyczące datowania czy lokalizacji i często są one pomocne. Ja odpowiadam głównie za zaplecze archiwum: organizuję pracę, porządkuję zbiory, zajmuję się stroną wizualną. Dzięki pracy przy archiwum pogłębia się moja wiedza o topografii i historii Warszawy.
Czy zna Pani innych artystów-archiwistów w Polsce?
Coraz więcej jest działań artystycznych opierających się na materiałach archiwalnych. Granica między kreacją, a przetwarzaniem bywa tu płynna. Zresztą często są to działania interdyscyplinarne, wychodzą szeroko poza sztuki wizualne. Cieszy mnie wzrost popularności tego typu działań. Częściowo związany jest ze zwiększającą się dostępnością materiałów udostępnionych na otwartej licencji. Bo punktem wyjścia bywają nie tylko rodzinne czy prywatne zbiory. Dla mnie ciekawe i wartościowe jest to, że można jeszcze coś z archiwum zrobić, przetworzyć je lub pokazać w nowym kontekście, opisać lub połączyć z innymi zbiorami. Jest to ogromne pole do działania, dla instytucji, organizacji, osób prywatnych i twórców różnych dziedzin.